- CIENIE
CIENIE
Masz serce papierowe, można łatwo je podrzeć. Zawsze mogę posklejać - będzie jak nowe, tylko trochę zniszczone. Dookoła wszędzie słowa - słyszysz tylko te złe. Po nich rany się nie goją. Po nich sam na oślep tniesz.
Teraz jesteś tylko cieniem wyświetlanym na papierze. Nic nie może już cię zranić - nożyce, złe słowo czy kamień.
To, co kiedyś było sercem, pustym workiem stało się. Wypychasz je wiórami. Może smutne, może złe - tak bezpieczniej jest.
- GORZKO GORZKO
Przywilej gorącej krwi - wierzyć we wróżby i sny. Bez jutra - na zawsze dziś. Prawdę znamy tylko my. Mieliśmy inni być - inni niż wszyscy wy. Może zmienił nas zimny blask sztucznych miast. Teraz jesteśmy jednymi z was.
Wokół nas gwiezdny pył i białe noce jak film. I nie zauważył nikt do klatki zamkniętych drzwi.Mieliśmy inni być - inni niż wszyscy wy. Może zmienił nas zimny blask sztucznych miast. Teraz jesteśmy jednymi z was.
Dziś nie wierzymy w nic - został nam tylko strach, by nie zapomniał nikt naszej gorącej krwi.Mieliśmy inni być - inni niż wszyscy wy. Może zmienił nas zimny blask sztucznych miast. Teraz jesteśmy jednymi z was.
- NIC
NIC
Cały ten twój plan na lepsze dziś obchodzi mnie jak zeszłoroczny śnieg. Krzyczysz "to moje", ciągle czegoś chcesz. Do kolekcji dodasz nowy śmieć. Nalepisz uśmiech na twarz, kark zginając w pół. Dołączysz do huku braw, gdy inni lecą w dół.
Gdy idę spać, nie muszę śnić. Nie chcę na oślep biec, żeby mieć. Ja tu zostaję - nie chcę być kimś. Ale nie jestem dla ciebie nic.
Mogę przed ekranem gnić, przy maszynie stać. Może chcę spać, a może chcę się bić. Albo w niebo gapić się na zimne światło gwiazd.I nic nie muszę udowadniać ci, bo jestem jedną z nich. Nalepisz uśmiech na twarz, kark zginając w pół. Dołączysz do huku braw, gdy inni lecą w dół.
- SYLWESTER S
SYLWESTER S
To było tak – nie chciałem nigdzie iść, lecz znów poczułem dreszcz,żeby biec gdzieś ze wszystkimi. Flesz! W tramwaju sztuczny tłok. LED-owych wianków błysk - z osiedli chłopcy, dziewczyny. Salony gier już otwarte są. Empatogenów głodny wzrok - uciec z wiecznej zmarzliny.
Za szkieletem nowego wieżowca telefon nakazał w prawo skręt. Kolumna ruszyła do centrum – tam już akustyk ustawiał dźwięk.
Potem był dom – stół i znajomych gwar.Zmęczony cichy szmer – co tam? pamiętasz jak było wtedy? Zapach saletry, świst i gwizd - rekonstruktorzy przyszłych dni z wyrzutni sadzą rakiety.
- TYLKO KORYTARZE
Za oknem zima już od lat
Dni bez słońca tak długo ciągną się
Jest gęsta mgła i światła brak
Mówisz, że z nudów można zabić się
Kretyński żart i nie śmieszy mnie
Znowu nie możesz w nocy spać
Mówisz mi, że wszystko boli cię
- WIELKIE OCZY
WIELKIE OCZY
Cały szarością pokryłeś się - kolory to zbędna rzecz, gdy zniknąć chcesz. Nie będzie już takich miejsc, gdzie bezpiecznie jest. Twój własny dom, znajomy kąt - obce są.
Dookoła słyszysz głosy - przecież nie ma czego się bać. Oni nie wiedzą jakie wielkie oczy może mieć strach. Dookoła słyszysz głosy - przecież nie ma czego się bać. Oni nie wiedzą jakie wielkie oczy ma strach.
Nie umiesz chodzisz już. Biegniesz, co tchu. Po cichu zakradasz się. Na skórze gęsta ciecz - zawsze czujesz to. Szorujesz się do krwi, lecz zapach lęku to ty.
- ZASSANI
ZASSANI
Radio w kuchni gra, na ekranie tekst. Telewizor też - jakiś nowy skecz. By nie słyszeć jak zamknięty w tobie woła ktoś pomocy. Jedną ważną rzecz chcę powiedzieć ci. Stoisz w kurtce już, patrząc w stronę drzwi. Biała siła, biały szum, białe słuchawki, białe oczy.
Ona znów tu jest - pyta się przez szkło, kiedy znajdziesz czas, by odsłuchać to. Ślady mokrych pocałunków na ścianach przezroczystych pudeł. Oczu nowy blask - nie schowasz się z tym. Znów zamienisz się w komiksowy dym. Uważaj! Cały ten świat zszedł na psy rasy pudel.
Nie wiedziałeś, że nagrywali cię - do reklamy wszedł twój beztroski śmiech. Tego chciałeś sam - dziś miasto wzrokiem cię rozbiera. Gdy w twych oczach łzy, nowy baner lśni. Konta numer dla współczujących ci. Twój przyjaciel nakręci film o tym, jak umierasz.